Czy mądry rodzic chodzi z dzieckiem do ZOO?

Do jakiego typu rodziców się zaliczacie? Wiem, że istnieją zdecydowani przeciwnicy odwiedzania ogrodów zoologicznych, szczególnie z dzieckiem oraz tacy, którzy nawet nie pomyślą, że może być to coś złego. Do tej pory nie musiałam się mierzyć z tym tematem, ale wiosna zbliża się wielkimi krokami, a gdańskie ZOO położone w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym to cudowne miejsce na spacer. Jednak czy pójście z dzieckiem do ZOO jest okej? 

Misja współczesnego ogrodu zoologicznego


Współczesne ZOO znacznie różnią się od wcześniejszych form eksponowania zwierząt. Obecnie wygląd i działanie tych obiektów kontrolowane jest przez wiele instytucji (np. EAZA - European Association of Zoos and Aquaria). Współczesna misja ogrodów zoologicznych polega nie tylko na samym przetrzymywaniu i eksponowaniu zwierząt, ale też na edukowaniu ludzi, chociażby na temat wpływu działalności człowieka na tereny występowania niektórych zwierząt. Misją niektórych ZOO jest również uwrażliwianie społeczeństwa na takie aspekty, jak przemyt zwierząt czy kłusownictwo. Równie ważną rolą ogrodów jest zachowanie gatunków, które nie występują już na wolności, jak i tych znajdujących się na skraju wymarcia. Do takich gatunków należą m.in. żubry, których populacja drastycznie zmalała już po I wojnie światowej. Niewiele brakowało, a gatunek ten podzieliłby los swojego kuzyna, tura. Próby odnowienia populacji żubra rozpoczęto dzięki obecności tego zwierzęcia w ogrodzie zoologicznym w Poznaniu. Zwierzęta przybyły do poznańskiego ogrodu zoologicznego krótko po powstaniu Międzynarodowego Towarzystwa Ochrony Żubra, w 1923 r. ZOO było członkiem stowarzyszenia i brało udział w programie ratowania tego gatunku. W XXI wieku człowiek jest już znacznie bardziej świadomy środowiska i wpływu, jakie nań wywiera od wielu setek lat. W przeszłości sytuacja przetrzymywanych zwierząt była znacznie gorsza niż współcześnie. Widać to m.in. w najstarszych ogrodach w Polsce, jak Stare ZOO w Poznaniu czy we Wrocławiu, gdzie prezentowane są historyczne zabudowania klatek. 

Czy rozrywka wyklucza edukację?


Przy okazji pisania pracy magisterskiej miałam niepowtarzalną okazję odwiedzin ZOO w Gdańsku i pokręcić się trochę wśród pracowników, zobaczyć ich pracę "od kuchni". W czasie rozmów pytałam, jakie oni mają podejście do zarzutów dotyczących zniewolenia zwierząt. Pozwolę sobie zacytować jedną z odpowiedzi, która moim zdaniem dość dobrze reprezentuje podejście osób, z którymi rozmawiałam:

„Przede wszystkim teraz ogrody maja inne funkcje; pokazywanie zwierząt, owszem, też, ale głównie chodzi o to, żeby ratować gatunki. Wiadomo, w idealnym świecie ogrodów być nie powinno, ale w naszym świecie często to jest jedyna szansa, żeby jakiś gatunek przetrwał, dzięki czemu można go później reintrodukować. Nasze oryksy wyjechały na wolność do Afryki! Poza tym nikt nie mnoży zwierząt jak popadnie, każdy gatunek ma swojego koordynatora i to on decyduje, czy dostaniemy samca, czy samice, czy możemy je rozmnożyć czy absolutnie nie, a także które osobniki mnożyć z którymi, żeby różnorodność genetyczna została zachowana i tak dalej.” 

Daleko mi do tego, żeby mówić Wam, co macie robić ze swoimi dziećmi. Jednak jeśli chcecie więcej poczytać na temat etyki istnienia ogrodów zoologicznych zachęcam do sięgnięcia do lektury „Zoos and Tourism: Conservation, Education, Entertainment?”. Autor, Warwick Frost, pisze jednoznacznie, że z końcem XX wieku, dzięki zmianom jakie zaszły w społeczeństwie w sprawach czystości środowiska i ekologii znacznie poprawiła się też sytuacja zwierząt w ZOO. Zauważa jednak, że współcześnie zmiany idą w niepokojącym kierunku, że ogrody zoologiczne często stają się parkami rozrywki, skupionymi na sprzedaży biletów i sprowadzeniu do siebie jak największej liczby odwiedzających. Pisze nawet, że niektóre ogrody zoologiczne zwracają większą uwagę na potrzeby zwiedzających, niż samych zwierząt. San Diego ma być przykładem takiego ZOO. W. Frost w swojej pracy zwraca uwagę na kilka rzeczy, m.in. na wpływ mediów na działanie ogrodów zoologicznych i ich własne działania marketingowe. Autor wspomina, że praca ma otworzyć debatę na temat ZOO oraz dzięki niej poprawić ich działanie. 

Tak się składa, że byłam w ogrodzie zoologicznym w San Diego. Nie chcę tutaj skupiać się na opisaniu tego miejsca. Zgadzam się jednak z poglądem, że amerykańskie ogrody zoologiczne to maszynki do zarabiania pieniędzy. W USA chcąc obcować z przyrodą lepiej udać się do jakiegokolwiek Parku Narodowego.

Równowaga, czyli rola rodzica




Żyjemy w świecie, w którym ktoś wymyślił i stworzył ogrody zoologiczne. Niektóre zwierzęta, np. goryle czy szympansy żyją bardzo długo, w niewoli często dłużej niż na wolności. Zwierząt urodzonych w niewoli nie da się bez odpowiednich przygotowań wypuścić ot tak na wolność. Musimy więc pracować z tym, co mamy. Niestety, skoro zwierząt nie da się wypuścić, gdzieś je trzeba trzymać i, co więcej, utrzymywać. Gdańskie ZOO na wyżywienie zwierząt wydaje około półtora miliona złotych rocznie. Większość ogrodów zoologicznych w Polsce to instytucje należące do danego miasta i przez nie współfinansowane, jednak muszą też na siebie zarabiać. To są fakty, z którymi niestety ciężko dyskutować. Moim zdaniem jako społeczeństwo musimy znaleźć równowagę między tym, żeby ZOO na siebie zarobiło (czyli byciem atrakcją i rozrywką), a rolą edukacyjną. Gdańskie ZOO znam dobrze i wiem, że zachowuje taką równowagę. Organizują bezpłatne lekcje dla szkół, zajęcia na temat obrączkowania ptaków, dzień warzyw i owoców... ichni dział dydaktyczny ma pełne ręce roboty.

Uważam, że kluczową rolę mamy tutaj my, rodzice. 

Niestety jak w większości przypadków :) Myślę, że jeszcze długo nie zmieni się to, że ZOO istnieją. Jako rodzice możemy wykorzystać ten fakt, żeby uczyć nasze dzieci i żeby przekazać im szacunek do natury, tak jak to robiła moja mama ze mną (trochę wyszło!). Nie musimy im przecież czarować, że ogrody zoologiczne są dobre. Po prostu rozmawiajcie ze swoimi dziećmi, powiedzcie im, że jako społeczeństwo wciąż się rozwijamy i uczymy się na własnych błędach. Kto wie, może Wasze maluchy zrewolucjonizują kiedyś ten system? Moim zdaniem jest też duża szansa, że z czasem ogrody zoologiczne staną się miejscami, gdzie przebywać będą głównie gatunki przywracane do naturalnego środowiska oraz zwierzęta odratowywane z różnych miejsc. Trochę tak, jak to robi teraz ZOO w Poznaniu (jednak obecnie ich działania nie są szczególnie pochwalane w środowisku, głównie ze względu na przepisy dotyczące kwarantanny). Jednak zanim do tego dojdzie, przedstawiam Wam kilka zasad, które uważam za przydatne, jeśli chcemy dziecku pomóc zrozumieć funkcję ogrodów zoologicznych i nie uczynić z chodzenia do ZOO wyłącznie rozrywki:

  1. Chodzimy do prawdziwych ogrodów zoologicznych, spełniających wymagania prawne i podporządkowane odpowiednim instytucjom. Nie do cyrków czy farm/safari, które wykorzystują zwierzęta dla własnego zarobku.
  2. Trochę w związku z powyższym, ale jednak na tyle ważne, żeby zrobić z tego osobny punkt. Chodzimy do miejsc sprawdzonych. Wiem, że nie zawsze się da, ale jest dużo grup na Facebooku i innych źródeł, z których możemy obadać temat przed kupieniem biletów. Korzystajmy z tego.
  3. Tłumaczymy dziecku, jak to się stało, że zwierzęta żyją w ZOO, a nie na wolności.
  4. CZYTAMY TABLICZKI. Słuchajcie, to jest naprawdę bardzo ważne. Jeśli nie czytamy tabliczek i co gorsza, nie chcąc wyjść na takich, co nie wiedzą czegoś, dajemy dziecku błędne informacje, to cała wycieczka do ZOO jest bez sensu. Sama raz widziałam, jak przy wybiegu oryksów dzieci dopytywały rodziców: co to? co to? A rodzice powiedzieli: kozy. 
  5. Niby oczywiste, ale... nie dajmy dzieciom odczuć, że jako ludzie jesteśmy lepsi czy z jakiegoś powodu wyżej ustawieni w hierarchii świata, niż zwierzęta. Uczmy ich szacunku i miłości do przyrody. 
  6. Chodzimy do ZOO poza sezonem. Wiadomo, latem jest najprzyjemniej, jednak to wtedy zwierzętom jest najgorzej. Odwiedzających jest mnóstwo i ciężej jest spełnić walor edukacyjny, o którym pisałam. Moim zdaniem najlepszy czas na odwiedzenie ZOO to marzec/kwiecień i potem wrzesień/październik/listopad. Paradoksalnie macie dużą szansę na to, że zobaczycie jakieś zwierzęta, bo nie chowają się one po kątach przed tłumami odwiedzających. Przeważnie póki nie ma śniegu i nie istnieje ryzyko, że nieprzystosowane do niego zwierzaki pokaleczą się o lód, nawet egzotyczne zwierzęta przebywają na wybiegach. 

A Wy?

Jestem bardzo ciekawa jakie są Wasze odczucia w tej kwestii. Mam nadzieję, że tekst nie był zbyt długi (starałam się!). A może macie już jakąś wycieczkę do ZOO z dzieckiem za sobą i chcielibyście się podzielić wrażeniami? Bardzo chętnie przeczytam, co macie do powiedzenia. Jeśli macie też jakieś pytania dotyczące działalności ogrodów lub szukacie rekomendacji to chętnie Wam pomogę.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

O tym, jak zwiedziliśmy Tonsberg - city break krok po kroku

Wirtualny Skansen Wraków, czyli jak robić turystykę siedząc w domu

Jak to się stało, że w czasie epidemii na pewno nie zabraknie mi pieluch, czyli na czym polega wielopieluchowanie w XXI wieku?