SHARE WEEK 2020

Słyszeliście kiedyś o akcji Share Week 2020? Jest to autorski projekt Andrzeja Tucholskiego, psychologa i, jak samo o sobie pisze, twórcy internetowego. Bardzo fajna inicjatywa, która od 2012 roku pozwala blogerom na wyrażenie swojej wdzięczności i podziwu dla innych blogerów.


Cieszę się, że każdy bloger i blogerka ma możliwość wzięcia udziału w tym projekcie, bo mimo iż mój blog dopiero raczkuje, to dzięki Share Week mam możliwość okazać uznanie i wdzięczność tym twórcom, którzy umilają mi codzienność i którzy mnie inspirują. Do udziału w Share Week mogę zgłosić trzy ulubione blogi, które potem trafiają do rankingu. Jesteście ciekawi, kogo najchętniej czytam?


Na wpisy Eli trafiłam zupełnie przypadkiem, szukając informacji o książce "Dziecko bez kosztów", jak byłam w ciąży. Z każdym kolejnym wpisem, który czytałam, byłam coraz bardziej wdzięczna za obraz macierzyństwa, jaki przedstawia Mama pod prąd. Przede wszystkim Ela nie czaruje, tylko pisze wprost, jak jest. Nie boi się przyznać, że rodzicielstwo to kawał ciężkiej pracy. Bardzo ją za to szanuję i podziwiam. Jestem jej też ogromnie wdzięczna za pisanie o wielopieluchach, bo to właśnie dzięki niej zaczęła się moja przygoda z wielo. Mama pod prąd zachęca do życia less waste, do rodzicielstwa bliskości, ale robi to w jakiś taki ludzki sposób, że samemu chce się próbować wszystkiego, o czym pisze.


Blog Olgi to nowość w świecie wielopieluchujących rodziców. Mam nadzieję, że zasięgi będą szły coraz dalej i dalej, bo to, co PielOla pisze jest nie tylko bardzo użyteczne, ale też przedstawione w bardzo przystępny i ciekawy sposób. To jest jeden z niewielu blogów, na który reaguje szczerym uśmiechem, kiedy pojawi się nowy wpis. Wielopieluchowanie jeszcze nie cieszy się takim zainteresowaniem, jak inne parentingowe tematy, więc tym bardziej uważam, że Oldze należą się wielkie brawa. Czuję, że dzięki niej coraz więcej rodziców będzie chciało próbować swoich sił w wielo. 


Na koniec klasyk i na pewno blog większego kalibru. Nie mogłam jednak wybrać kogoś innego, bo Alaantkowe blw to teraz moja najczęściej wyszukiwana strona w przeglądarce. Serio! Już za dwa tygodnie będę zaczynać rozszerzanie diety z moim synem i to właśnie dzięki Asi i Ani wszystkie potrzebne informacje mam na wyciągnięcie ręki. Na pewno nie jestem jedynym rodzicem w Polsce, który w duszy dziękuje losowi za to, że te dwie panie się poznały i postanowiły zająć się blw. Zresztą, dzisiaj rano jadłam na śniadanie chlebek bananowy według ich przepisu (dowód macie pod spodem), a ostatnio co drugi obiad też jest "od Asi i Ani" :) Moja wdzięczność jest więc niezmierzona. 


Tym smacznym akcentem kończę ten krótki wpis i lecę wypełnić formularz na stronie Andrzeja Tucholskiego :) Do przeczytania!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

O tym, jak zwiedziliśmy Tonsberg - city break krok po kroku

Wirtualny Skansen Wraków, czyli jak robić turystykę siedząc w domu

Wielopielo w nocy i na spacerze oraz o myjkach wielorazowych