Wielopielo w nocy i na spacerze oraz o myjkach wielorazowych

Opowiedziałam Wam już o tym, dlaczego warto wielopieluchować. Było też trochę konkretów odnośnie systemów: o otulaczach wełnianych i PUL oraz o pieluszce AIO. Pewnie wielu z Was zastanawia się, ile taki jeden wkład z otulaczem tudzież jedno AIO wytrzymuje u dziecka na pupie i czy wielopielucha jest w stanie przetrwać z dzieckiem noc.


I słusznie się zastanawiacie, ponieważ różne rodzaje wielo mają różne stopnie chłonności. I tak na przykład najzwyklejsza tetra rzadko kiedy wytrzymuje więcej, niż jedno siknięcie dziecka, tak też są wkłady kilkuwarstwowe, które są w stanie wytrzymać więcej. Podobnie jest z AIO: są tak zwane pancerniaki, które na pupie mogą być dłużej, a są też takie, które wytrzymają godzinę. Dużo oczywiście zależy od dziecka, ale powiedziałabym, że jeśli w dzień jakaś pielucha daje radę przez dwie godziny to jest to bardzo dobry wynik. Cóż więc zrobić, żeby nie trzeba było dziecka przewijać w nocy?

Formowanka na ratunek

Formowanka to taki rodzaj wkładu, który wyglądem najbardziej przypomina klasyczną jednorazówkę. Uszyta jest z bawełny lub innego materiału i cała stanowi warstwę chłonną. Dzięki temu, że jest większa jest w stanie znieść dużo więcej niż tetra czy wkład. Niestety, ma to też swoje minusy, ponieważ jej rozmiar wpływa często (choć nie zawsze!) na możliwości ruchowe dziecka. Dlatego są doskonałe na drzemki, spacery oraz spanie w nocy (na takie z budzeniem się co godzinę też - drogie matki łączę się z Wami w bólu).


Oczywiście formowanki też są różne: bawełniane, z bambusem albo innymi domieszkami. Mogą mieć język wszyty składany na pół lub nie. Mogą mieć falbanki, które zawija się na dziecku do środka, minimalizując ryzyko wycieku niepożądanych substancji. I tutaj, jak to przy wielo bywa, w zależności od potrzeb dziecka i wygody rodziców, wybiera się po prostu taką, jaka sprawdza się dla nas najlepiej. Na zdjęciu wyżej są cztery różne formowanki: arbuzy to rozmiar noworodkowy z Raz Dwa Trzy Pieluszki, z żółtym obszyciem to formowanka od Funky Monkey w rozmiarze M, szara to rozmiar OS od Kokosi, a beżowa z przodu to formowanka kieszonka od Little Birds Diapers.


Kieszonka o zwykłej formowanki różni się tym, że ma "dziurę", w której umieszcza się osobny wkład chłonny. Zwykłe formowanki mają wkład przyszyty lub odpinany na napkę. Kieszonka daje nam większą możliwość regulacji chłonności pieluszki, jeśli nie potrzebujemy akurat dużej chłonności to możemy tam włożyć nawet tetrę, a jeśli chcemy, żeby wytrzymała całą noc można tam włożyć najlepszy wkład. Kieszonka będzie też szybciej schła, ponieważ da się ją rozłożyć "na części". Ceny formowanek wahają się od 40 do 90 złotych (im bardziej chłonna, tym droższa).

Formowanka to warstwa chłonna, a co na to?

Jak już wiecie z poprzednich tekstów, wielo to wkład oraz warstwa nieprzemakalna. Formowanki są dość duże, więc ciężko na nich zapiąć otulacz PUL lub wełniany, chociaż oczywiście czasem się da. Najwygodniejszym jednak rozwiązaniem w tym przypadku są wełniane gatki lub longi. Gatki robi się też z PULu, ale zauważyłam, że nie jest to najczęściej polecane rozwiązanie. Być może dlatego, ze wełna jest bardziej plastyczna i łatwiej ją wcisnąć dziecku na cztery litery.


Na zdjęciu są trzy rozmiary gaci noworodkowych: liliowe Magabi, beżowe niemieckiej marki Disana oraz... zrobione przeze mnie gatki ze swetrów kupionych w lumpeksie. Mam nadzieję, że pamiętacie, jak pisałam o tym, że wełniane otulacze mogą być z wełny recyklingowej lub z nowej. Podobnie jest z gatkami oraz z longami, o których zaraz przeczytacie nieco więcej. Gatki, które widzicie na zdjęciu to była druga rzecz, jaką uszyłam samodzielnie na maszynie. To naprawdę łatwe, a jest też bardzo ekologicznym rozwiązaniem. Nie dość, że daemy tym sposobem życie rzeczom troszkę zniszczonym lub niemodnym czy znoszonym, to jeszcze możemy przy tym dużo zaoszczędzić. Tak jak w przypadku otulaczy, gatki z wełny recyklingowej są dużo tańsze, dlatego przedział cenowy gatek to od 30 do nawet 100 złotych, w zależności od materiału i rozmiaru.

Longi czyli pielucho-spodenki

Jeszcze lepszą wersją tego systemu, w szczególności na spacery poza sezonem letnim, są longi. Wyglądają jak najzwyklejsze spodenki, ale są równocześnie warstwą nieprzemakalną. Z formowanką jako wkładem stanowią idealne rozwiązanie na spacer lub na noc.


Na zdjęciu trzy rodzaje longów. Jeże oraz ciężarówki od Wełniano mi oraz butelkowozielone longi z wełny recyklingowej od Re-gatek w rozmiarze M. Warto pamiętać, że najmilsza dla skóry jest wełna merynosa, czyli merino. Z pewnością niektórzy z Was kojarzą ten materiał, bo jest używany m.in. przy szyciu odzieży sportowej. Jeśli jednak Wasze dziecko nie ma wyjątkowo wrażliwej skóry możecie używać spokojnie longów czy gatek z innych rodzajów wełny.

Kiedy gatki, a kiedy longi?

Jak zapewne zauważyliście, te systemy użytkuje się tak samo. Kiedy więc używać longów, a kiedy gatek? To zależy od potrzeb dziecka i Waszych preferencji! Zarówno gacie, jak i longi sprawdzą się doskonale na spacer. Longi jednak mogą być bardziej praktyczne zimą, ponieważ pełnią funkcję spodni. Moje dziecko urodziło się w listopadzie, a na spacery zaczęliśmy wychodzić po jakichś dziewięciu dniach (z czego tydzień niestety spędziliśmy w szpitalu). Najczęściej zakładałam mu formowankę, longi oraz na to jakiś kombinezon. Teraz, kiedy robi się bardziej wiosennie, czasami odpuszczam kombinezon i dziecko w wózku jest po prostu w samej kurtce i wełnianych spodenkach. Jeśli u Was w mieszkaniu jest chłodno, to longi mogą również posłużyć na noc jako spodnie od piżamy. U mnie w domu jest akurat bardzo ciepło, mimo wyłączonych kaloryferów, mój synek śpi więc w gatkach i wełnianym śpiworku. Gatki mogą się też sprawdzić fajnie na spacer latem.

Wełna latem?!

Ano tak. Co prawda mi jeszcze nie było dane sprawdzić, ale wierzę bardziej doświadczonym mamom, kiedy mówią, że wełniane gatki świetnie sprawdzają im się również na letnich spacerach. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że wełniane, grube skarpety i swetry zakładamy zimą, żeby nie zmarznąć, dlatego ten materiał kojarzy nam się głównie z ogrzaniem ciała. Podobno jednak latem wełna fajnie chłodzi. Zresztą, jak pomyślę o tym, jak czułam się latem z plastikową podpaską to wydaje mi się, że wszystko będzie lepsze od jednorazówki... Ale o tym pogadamy kiedy indziej. 

O myjkach słów kilka

Na koniec chciałabym poruszyć jeszcze jeden temat dotyczący pieluchowania wielorazówkami. Rodzice bardzo przyzwyczaili się do wygody, jaką zapewniają mokre chusteczki. Używa się ich nie tylko do wycierania pupy dziecku, ale mamy je pod ręką zawsze: kiedy dziecko je, na spacerze, żeby wytrzeć mu ręce. Całe szczęście coraz więcej osób zdaje sobie sprawę, że substancje, którymi nasączone są chusteczki, nie zawsze są zdrowe dla skóry maluszka. Już nawet w szpitalach położne gonią za używanie mokrych chusteczek i polecają wycieranie czterech liter naszych pociech płatkami kosmetycznymi. To z kolei wydaje mi się mało praktyczne i totalnie nieekologiczne. Podobnie zresztą, jak rzekomo zdrowsza alternatywa dla dzieci: mokre chusteczki nasączone samą wodą. Owszem, dla maluchów na pewno jest to lepsze rozwiązanie, jednak wciąż pozostaje problem produkcji śmieci. Bardzo łatwo poradzić sobie jednak bez jakichkolwiek mokrych chusteczek, wystarczy po prostu wyposażyć się w myjki.


Jeszcze w ciąży, żeby oswoić się z maszyną (zanim zabrałam się za uszycie pierwszych gatek) na próbę zaczęłam szyć ze starego flanelowego prześcieradła myjki różnej wielkości. Są krzywe, każda jest innych rozmiarów, niektóre się strzępią. Mam ich około 40 sztuk i jest to rozwiązanie, które polecę z ręką na sercu każdemu rodzicowi. Słuchajcie, jeśli nie jesteście jeszcze gotowi, żeby używać pieluch wielorazowych, to akurat myjki są dużo łatwiejsze w użytkowaniu. Przy przewijaku mam miseczkę z wodą, którą często wymieniamy, w tej miseczce moczę myjkę przed wytarciem pupy dziecka. Po wszystkim wrzucam myjki do worka na pranie i tyle. Piorę w 60 stopniach razem w pieluchami. 

Niewyobrażalna oszczędność

Nie jestem w stanie określić, ile oszczędzam na używaniu myjek, zamiast chusteczek. Wydaje mi się, że mokrych jednorazowych chusteczek musi schodzić bardzo dużo, szczególnie przy noworodku. Może jedna paczka tygodniowo? Ja od wyjścia ze szpitala zużyłam dopiero jedną paczkę chusteczek biodegradowalnych z Lidla. Nie wyobrażam sobie, po co miałabym ich używać w domu, skoro mam wodę, a tak naprawdę pupę można wytrzeć nawet przeznaczonym do tego ręcznikiem. Nie muszą to być specjalne myjki, mogą to być ręczniczki z Ikei, cokolwiek z naturalnego, miękkiego materiału. Nie dość, że oszczędzacie na tym kupę pieniędzy, to jeszcze nie produkujecie kolejnych śmieci. Nie wiem, czy wiedzieliście, ale większość chusteczek dostępnych na rynku jest wykonanych z materiałów sztucznych, których rozłożenie się będzie trwało dekady.

Da się!

Jak widzicie wielo mogą służyć do pieluchowania dziecka tak samo, jak pieluchy jednorazowe. Nie stresujcie się jednak. Jeśli myślicie, że przejście w stu procentach na wielo to za duże wyzwanie zacznijcie stopniowo, wielu rodziców zaczyna wielopieluchowanie wciąż używając jednorazówek na noc czy na spacer. Wielu rodziców tak zaczyna, wielu zostaje już przy takim systemie mieszanym. I to też jest okej! Pamiętajcie, że każda rodzina ma inne potrzeby i zasoby, z których korzysta. Obojętnie więc, czy póki co zdecydujesz się tylko na wielorazowe myjki, czy od razu zaczniesz wielopieluchować dziecko w stu procentach - każdy krok to mały oddech dla środowiska :) Napiszcie, czy myśleliście kiedykolwiek o przejściu na pieluchy wielorazowe. A może wielopieluchujecie od początku życia pierwszego dziecka, tak jak ja? Podzielcie się swoją historią!

Do przeczytania :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

O tym, jak zwiedziliśmy Tonsberg - city break krok po kroku

Wirtualny Skansen Wraków, czyli jak robić turystykę siedząc w domu